Pochwała codzienności

Kiedy zaczynam za bardzo przyzwyczajać się do codzienności i odnoszę wrażenie, że nic istotnego nie dzieje się w moim życiu robię STOP. Zatrzymuję się i czekam na “pocztówki szczęścia”, które przypomną mi dlaczego każda chwila mojego życia jest piękna. Zazwyczaj długo nie trzeba czekać, chwilę lub dwie. Ostatnio miałam taki moment zatrzymania w sobotę, ale dopiero dziś mam chwilę aby się z Wami podzielić tymi kilkoma obrazkami z naszej codzienności.

Śmieszka uwielbia u swojej babci i dziadka strych, który jest także spiżarnią. Zawsze jak przyjeżdżamy do Dziadków Śmieszka ciągnie mnie tam w pierwszej kolejności. Tak też było tym razem. Weszłyśmy do środka, a Ona na końcu stołu wypatrzyła miskę z pasztecikami, wzięła sobie jednego, spróbowała, mówi “dobre” i kieruje się w stronę drzwi. Po chwili jednak wraca, bierze drugiego, patrzy na mnie i mówi: “mama cesz?”.

Chwilę później Śmieszka po raz kolejny chce iść na górę. Tym razem ma iść z Nią M., który pyta Ją: “Kochanie, ale po co Ty chcesz iść na tą górę?”. Wtedy ja krzyczę z drugiego pokoju: “Kochanie, ale czy Ona musi mieć jakiś cel?” Na, co On: “No tak zapominam, że dla Śmieszki ważna jest droga…”

Godzina 20.22 Śmieszka ssie pierś i ewidentnie zachowuje się tak jakby miała za chwilę zasnąć. Już jestem podekscytowana ile to jeszcze będę mogła zrobić, jeśli Ona teraz zaśnie. Po czym Ona nagle przerywa jedzenie mleka i ni stąd ni zowąd mówi: “baba, chebek, baba chebek”, wstaje biegnie do kuchni i przynosi pół bochenka chleba. To tyle jeśli chodzi o spanie i czyste zęby, które umyła chwilę wcześniej.

Teraz pora na Ciebie. Zatrzymaj się i poczekaj na swoją pocztówkę… przyjdzie szybciej niż myślisz:).

 

Dzieci są ważne:)

Dziś chcę się z Wami podzielić kilkoma refleksjami na temat moich tekstów, które do tej pory zostały opublikowane na portalu Dzieci są Ważne. Być może część z Was ich nie zna i będzie mieć ochotę nadrobić lekturę:). W każdym razie będzie z sentymentem.

 Pierwszy z moich tekstów trafił do Redakcji jako List Czytelniczki, gdzie podzieliłam się z innymi mamami moimi pierwszymi doświadczeniami podążania za Śmieszką. Jego publikacja była dla mnie ważnym wydarzeniem, szczególnie, że bloga czytała wtedy garstka ludzi. Choć od tamtego czasu moje postrzeganie macierzyństwa się zmieniło i z pewnością jest bardziej dojrzałe to kiedy sama dziś przeczytałam ten tekst uświadomiłam sobie, że jest on wciąż bardzo aktualny także dla mnie.

Link do tekstu: http://dziecisawazne.pl/list-czytelniczki-dziecko-uczy/

 Drugi tekst przedstawia cztery historie bliskich mi mam, które zechciały podzielić się ze mną tym, co dla nich było piękne w początkach macierzyństwa. Miałam nadzieję, że to zostanie jakoś bardziej zauważone. Tak mocno się cieszyłam, że jest tam tyle pozytywnych emocji. Bo bez względu na to, że te mamy opowiadały mi też, że oprócz pięknych chwil bywają trudne, to tym razem mówiły tylko o tym, co było PIĘKNE. Wtedy też po raz pierwszy poczułam zwątpienie, że taki pozytywny przekaz nie dotrze do szerszego grona odbiorców. Na szczęście zwątpiłam na bardzo krótko. I choć pojawiły się wtedy głosy, że to nieprawdziwe, niepełne, że mówi tylko o jednej stronie medalu. To ja mocno tej właśnie strony się trzymam. Głęboko wierzę, że mamy to, na czym się koncentrujemy. Dlatego jako mama skupiam się na pięknych i szczęśliwych chwilach, bo chcę ich przeżywać więcej.

Tekst możecie przeczytać tutaj: http://dziecisawazne.pl/piekny-poczatek/

 Kolejny tekst  pod tytułem Nie oceniać. To jest dla mnie bardzo ważny tekst. Pisząc go starałam się pisać w zupełnym otwarciu na drugiego człowieka, na drugą mamę. Spojrzeć na nią, nie przez pryzmat oceny, wytykania błędów i rozliczania za każde słowo, którego ja bym nie użyła. Naprawdę tak chciałam. Dlatego nie zapomnę gdy Alicja – Redaktor Naczelna napisała do mnie, że choć piszę o niedocenianiu to jeden akapit jest cały oceną… To była dla mnie cenna lekcja, która pokazała jak bardzo ta ocena siebie i drugiego człowieka we mnie jest i jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Chcesz przeczytać tekst? Jest tutaj: http://dziecisawazne.pl/nie-oceniac/

 I ostatni tekst, który pierwotnie miał nosić tytuł Zacznij od siebie (i moim zdaniem trafniej opisywał treść). Natomiast na portalu ukazał się pod tytułem Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko – czy to tylko frazes? Fejsbukowa dyskusja poszła w kierunku tego jak mamy spędzają czas bez dzieci, co robią w wolnych chwilach, jak się relaksują. Natomiast ja za pomocą tego tekstu chciałam pokazać, że w każdej chwili mojego życia mogę żyć dla siebie, bez względu na to, czy spędzam z moją córką 24 godziny na dobę, czy tylko poranki i wieczory. Bez względu na to, czy mam czas na malowanie paznokci i czytanie książek, czy jestem z dzieckiem sama i nie mogę sobie obecnie na to pozwolić. W każdej chwili mogę żyć dla siebie…

Proszę przeczytajcie tekst właśnie pod tym kątem: http://dziecisawazne.pl/szczesliwa-mama-szczesliwe-dziecko-czy-jest-tylko-frazes/.

 Dobrego dnia:).

Wiem, że za Nią nadążę…

Kiedy Śmieszka się urodziła, czasem bałam się, że za Nią nie nadążę. Obawiałam się, że w pewnym momencie bycie wiernym założeniom, które wybraliśmy rozminie się z tak zwaną „rzeczywistością”. Jak zacznie raczkować to zobaczysz! Jak zacznie chodzić to zobaczysz! Jak zacznie mówić to zobaczysz! Jak zacznie mieć własne zdanie to zobaczysz… Słyszałam z różnych stron. I właśnie wtedy przychodziło do mnie pytanie: Skąd będę wiedziała jak postąpić? Jak mamy starszych dzieci sobie radzą w różnych sytuacjach?

Pamiętam jak odkryłam, że chwalenie samo w sobie nie przynosi zbyt wiele dobrego. Dlatego zamiast mówić: pięknie zjadłaś zupę! Lepiej powiedzieć: cieszę się, że Ci smakowało. Dzięki temu uczymy dziecko, aby czerpało radość z samej czynności, aby kształtowało swój wewnętrzny autorytet, a nie polegało i uzależniało się od innych, na przykład opinii mamy. Bardzo to do mnie przemówiło. Tylko jak to wcielić w życie? – zastanawiałam się. Przez codzienną praktykę rzecz jasna. Czasem mi nie wychodziło, czasem wydawało mi się to nienaturalne. A dziś jest nawykiem, codziennym sposobem komunikacji.

Teraz przed nami kolejne wyzwania: plac zabaw, obcowanie z innymi dziećmi i rodzicami. Szanowanie granic Śmieszki i uczenie Ją szanowania przestrzeni innych. Umiejętne rozmowy, odnajdywanie się w nieznanych do tej pory sytuacjach.

Patrzę na Nią i widzę jak każdego dnia się zmienia. Pamiętam moment kiedy na niektóre moje pytania z Jej ust zaczęłam słyszeć potakujące „mmh”. Ciekawa odmiana dla „nie, nie, nie”, które słyszałam przez kilka wcześniejszych miesięcy.

Czasem się boję, że nie nadążę za Nią, że zostanę gdzieś z tylu ze swoim niepotrzebnymi ograniczeniami, stereotypami i naciskami z zewnątrz „co wypada”. Tak, czasem się boję. Jednak w głębi serca wiem, że dam radę dotrzymać Jej kroku, bo mam w sobie nieustanny głód rozwoju: siebie jako człowieka i siebie jako matki. Wiem też, że nawet jak będę potrzebowała zwolnić, lub złapie mnie rozwojowa zadyszka to Ona na mnie poczeka. Przecież na tym polega partnerstwo, które jest jednym z fundamentów naszej relacji.

Obraz 032